Recenzja filmu

Sundown (2021)
Michel Franco
Tim Roth
Charlotte Gainsbourg

Spalony słońcem

"Sundown" uwiera, szokuje i drażni, ale niełatwo wyrzucić je z pamięci. Może się mylę, ale na tym chyba polega dobre kino. 
Spalony słońcem
Nowy film Michela Franco zaczyna się jak, nie przymierzając, kolejny sezon serialu "Biały Lotos". Oto bogata angielska rodzina spędza wakacje w luksusowym hotelu w meksykańskim Acapulco. Pogoda dopisuje, z tarasu rozciąga się zapierający dech w piersiach widok, a obsługa dokłada wszelkich starań, aby zapewnić gościom komfort. Ci nie przejawiają jednak choćby cienia ekscytacji. Są znużeni i apatyczni, jakby odwiedzili już każdy rajski zakątek na kuli ziemskiej. Bohaterów z marazmu wytrąca dopiero dramatyczna wiadomość, która zmusza ich do przerwania urlopu i pilnego powrotu do domu. Na lotnisku Neil (Tim Roth) niespodziewanie oznajmia bliskim, że zapodział paszport i nie może wsiąść do samolotu. Podenerwowani krewni znikają w tłumie podróżnych, a mężczyzna, zamiast szukać zagubionego dokumentu, w spokoju powraca do kurortu i przerwanych zajęć: raczenia się alkoholem oraz kontemplowania morskich fal.


Kim jest Neil? Dlaczego oszukał rodzinę? Jakie myśli kryją się za jego zastygłą w bezruchu, niewyrażającą żadnych emocji twarzą? Minie trochę czasu, zanim twórcy "Sundown" odpowiedzą na wszystkie powyższe pytania. Kamera nie odstępuje bohatera na krok, śledząc jego codzienną rutynę: wizyty na plaży, przypadkowe interakcje z lokalsami, powroty na "bombie" do hotelowego pokoju oraz schadzki ze znacznie młodszą, atrakcyjną sprzedawczynią. Choć ekran pozornie wypełnia nuda, od samego początku film pulsuje trudnym do zniesienia podskórnym napięciem. Przemykający za plecami Neila wojskowy patrol albo dochodzące z oddali odgłosy syren policyjnych wystarczą, by wzbudzić w widzu przeświadczenie, że wcześniej czy później wydarzy się coś niedobrego. Przemoc pojawia się u Franco z zaskoczenia, a jej erupcje są krótkie i intensywne niczym uderzenia w splot słoneczny. W reżyserskiej eksplikacji Franco przyznaje, że nie bez powodu umieścił akcję "Sundown" w Acapulco. Kurort, w którym twórca "Nowego porządku" spędzał w dzieciństwie wczasy z rodziną, w ostatnich latach stał się epicentrum terroru. Rozlew krwi spowszedniał mieszkańcom na tyle, że w końcu przestali zwracać na niego uwagę. I właśnie owa obojętność oraz godzenie się na zło wydają się w filmie Meksykanina najstraszniejsze.   


Tytułowy zachód słońca odnosi się jednak nie tylko do schyłku świata, który wychował Franco. To także metafora niszczejących rodzinnych więzi oraz patowej sytuacji, w jakiej znalazł się główny bohater. Jako przedstawiciel osławionego jednego procenta ludzkości Neil nigdy nie musiał zawracać sobie głowy takimi błahostkami jak niezapłacony rachunek czy kredyt w banku. Choć film nie zdradza wielu szczegółów z przeszłości mężczyzny, domyślamy się, iż niespełnienie oraz gorycz odrzucenia były mu do tej pory obce. Teraz, gdy wszystkie pragnienia udało się zaspokoić, na końcu pozostała wyłącznie pustka. Kiedy Neil wyznaje, że nie zależy mu na majątku, przyjmujemy tę deklarację bez zastrzeżeń. Jak zauważa jednak reżyser, pieniądze nie będą ważne tylko dla kogoś, kto nigdy nie musiał o nie zabiegać. To, co bohaterowi wydaje się niezbędnym do przeżycia minimum, dla przeciętnego mieszkańca Acapulco jawi się jako niewyobrażalny luksus. Neil postrzega siebie pewnie jako camusowskiego "Obcego" – nihilistycznego buntownika odrzucającego tradycyjne normy – ale w rzeczywistości może być jedynie egzaltowanym bogaczem  z poważnymi problemami zdrowotnymi.

"Sundown" sprawdza się więc jako minimalistyczny dreszczowiec z zacięciem społecznym, a także jako frapujące studium postaci. To już drugi po "Opiekunie" wspólny film Michela Franco i Tima Rotha. Zarówno reżyser, jak i aktor do perfekcji opanowali sztukę korzystania z delikatnych, często ledwie widocznych środków wyrazu dla osiągnięcia mocnego rezultatu. "Sundown" uwiera, szokuje i drażni, ale niełatwo wyrzucić je z pamięci. Może się mylę, ale na tym chyba polega dobre kino. 
1 10
Moja ocena:
8
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powiedzieć o Michelu Franco, reżyserze "Sundown", że jest kontrowersyjny, to jak nie powiedzieć nic. W... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones